wtorek, 3 sierpnia 2010

`. Don't impel me to feel which alone you aren't giving... .`

`. O jejku, zwałowy dzień. W ogóle się nie nudziłam bo cały czas coś się działo. Rano obudziłam się o godzinie 9 : 00, tak, tak wiem że późno. Mój tata pojechał odstawić samochód do warsztatu. No a ok. 11 : 00 spotkałam się z Kają. Potem poszłam na dwór na ok. 3 godziny. Nie wiem czemu ale poszłyśmy na basen, a przed basenem stały.... skutery ! Eh no myślicie sobie, 'no to co że stały' no ale to były skutery chłopaków. Dzisiaj też byli na siłowni, ale wtedy akurat już byli w szatni. Okazało się że dzisiaj z nimi na siłownie zawitał Jasiek. Poszli na górę i po chwili stwierdzili że jadą na obiad. `


`.No i potem ich już nie zobaczyłyśmy. Wracając do domu złapał nas deszcz. Nie zapomnę tego twojego śmiechu w czasie deszczu. Wróciłam do domu cała przemoczona. Nawet buty mi przemokły. No ale mój dzień na tym się nie skończył. Po deszczu poszłam do Kaji żeby wyszła. Zadzwoniłyśmy po chłopaków i umówiliśmy się z nimi koło gimnazjum nr 4. Już nigdy tamtędy nie przejdę. O nie ! Nie pytajcie dlaczego. Później poszliśmy do parku Mari Konopnickiej i posiedzieliśmy tam z pół godziny. Ok. 22 : 00 wróciłyśmy do domów. To był wyczerpujący dzień, ale przynajmniej było śmiesznie.... .`

Brak komentarzy: