środa, 28 lipca 2010

`. fast number 27.`

`. Tak, tak nadal mam doła ale napiszę notkę bo z doła mogę wyjść dopiero za kilka dni. Dobra chrzanie to wszystko dośc pisania o niepokojach i innych brakach wsparcia. Mam dosyć tego pieprzonego życia, w tym wydaniu i w tym stylu... cokolwiek się dzisiaj i w najbliższym czasie stanie widocznie tak miało być, mam dość kontrolowania życia niech się dzieje co chce. Głupio mi trochę w związku wczorajszym wydarzeniem, żałuję że za nami pojechaliście. Mówiąc o ostatnich dniach, hm... długo by opowiadać, ogólnie nie da się tego opowiedzieć, trzeba to przeżyć by wiedzieć. Zapewne większa część was powie coś w stylu , 'Da się to opisać, w końcu do tego są słowa' ale to nie jest proste. Ostatnio nawet odczułam że Kaja odsuwa się ode mnie. Już nie gadamy tak jak wcześniej, ona woli przebywać w towarzystwie kogoś innego i tego nie da się ukryć, dlatego z wszystkich sił próbuję przebywać w jakim kol wiek towarzystwie. Sorry jeżeli się komuś narzucam. `


`. Ale jeżeli rzeczywiście tak jest to napiszcie do mnie, a ja 'zwolnię'. A teraz trochę o wydarzeniach, więc Ania wróciła z nad morza. Jestem zadowolona bo wreszcie pójdziemy na rolki, umawiamy się już chyba z dwa tygodnie, bo to ona raz nie może a drugim razem ja. Kaja ma karę bo za późno wróciła wczoraj do domu. Przykro mi Kaju. No i zapomniałabym o Asi, wróciła z obozu. Była na nim aż 2 tygodnie. W dniu wczorajszym poznałam kolegę Piotrka, nie będę podawać imienia. Fajny jest z charakteru ale wolę nie patrzeć mu w oczy, bo Piotrek mnie nastraszył. Nie pytać jak ! Śmiesznie było, potem pojechałam na zakupy a chłopaki na bilard. Mam nadzieję że dobrze się bawiliście. To chyba by było na tyle. Dziękuję za czytanie pamiętnika... .`



sobota, 24 lipca 2010

`.Przepraszam wszystkich bardzo, ale dzisiejszej noty nie będzie. Jutro opiszę wam dzisiejszy dzień bo dzisiaj nie dam rady. Dzisiaj jest taki smutny dzień. I tak nikt mnie nie zrozumie. Wolę o tym nie rozmawiać, więc nie pytajcie o co chodzi bo tylko zepsujecie mi nastrój. Mam nadzieję że do jutra wyjdę z doła, a jeżeli nie to notki z wszystkich dni napiszę za kilka dni.... .`

piątek, 23 lipca 2010

`. Because the life isn't strewn with chips... .`

`. Zwałowy dzień. Z rana nic się nie działo. Rano chciałam iść na dwór i zajść po Agnieszkę ale jednak się rozmyśliłam twierdząc że śpi. O godzinie 15 : 30 pojechałam z tatą na zakupy a gdy wróciłam przyjechała Pati ( znana wam jako Paffie ) i poszłyśmy na spacer. Kierowałam w stronę marketu bo byłam umówiona z koleżanką, Pati o tym nie wiedziała bo by się nie zgodziła. Więc kiedy Agnieszka podeszła to wtedy Pati wyciągnęła rękę żeby się zapoznać, ja złapałam obie za nadgarstki i powiedziałam im że one się znają. Chodziły razem do zerówki i pierwszej klasy.`


`.No ale Pati za wszelką cenę nie mogła sobie przypomnieć Agnieszki. Potem dała sobie spokój. O 19 : 00 Pati poszła na jakieś spotkanie w szkole tańca. Ja wtedy z Agnieszką poszłyśmy na spacer, do parku a potem na stary cmentarz. Wszyscy mówią że tam jest tak strasznie a mnie tylko raz przeszły drgawki. Jak ktoś chce wiedzieć w jakiej to było sytuacji to pisać albo po prostu pytać. Potem poszłyśmy na te 'cóś' na czym była Pati. Nie wiem dokładnie co to było, ale grali tam w twistera i tańczyli. Coś takiego jak zabawa. Wszystko trwało do północy, ja stamtąd wyszłam około 22 : 30. Jutro jadę do Niestumia na kilka godzin z Agnieszką. Hehe. Pewnie też będzie fajnie. No przynajmniej mam taką nadzieję.`



czwartek, 22 lipca 2010

`. My life, oh my life... . `

`. Świetny dzień, cały dzionek nie było mnie w domu. Z rana przyszły po mnie Ania, Asia i Edyta. Było fajnie, oczywiście byłyśmy na 5-tce. Nie wiem po co. Potem odprowadziłyśmy Edytę i poszłyśmy po myszkę na miasto. Tak tak, taką żywą. Znaczy Ania kupowała a my tylko pomagałyśmy w wyborze. Później rozstałyśmy się bo ja zostałam na mieście a one poszły do domów. Kilka minut potem podeszłam pod moja mamę. No i poszłyśmy na zakupy, nic ciekawego nie było więc kupiłam tylko 2 bluzki. Wróciłyśmy do domu i nie zdążyłam wziąć prysznicu a u mnie już była Kaja. No i czekała, długo czekała. Potem poszłyśmy do 'marketu' i kupiłyśmy nestea w puszce <śmiech>. Następnie zaszłyśmy po Agnieszkę. Ona musiała coś zanieść dla koleżanki więc poszłyśmy aż pod 'Klasztorek' czy jak to tam się zwie. Łaziłyśmy sobie po parku, bo biegali chłopacy, i był mudżin jak to my mówimy. Ale nam się znudziło więc poszłyśmy do sklepu i poszłyśmy znowu do parku ale po drugiej stronie. Siedzieliśmy sobie na ławce i przyjechało na rowerach dwóch chłopaków. `

click to zoom

`.No i się zaczęło obstawianie ile oni mają lat. Kaja obstawiała że 10 lat, ja że 12 - 13 a Agnieszka że na pewno do 13 lat . Więc podeszły i się ich pytały. Tak, tak komicznie to wyglądało. No i się okazało że mają po 15 lat. Byłam zaskoczona. No ale cóż czasem tak bywa. Potem podchodziły jeszcze się spytać do której chodzą szkoły. Ok. godziny 19 : 00 poszłyśmy się przejść. idziemy sobie przy biedronce odwracamy się a oni są na przejściu więc wpadłam w panikę że za nami idą i żebyśmy się chowały do biedronki <śmiech>. No ale Kaja zaczęła uciekać a Agnieszka stanęła jak wryta więc ja ciągnę Agnieszkę i i się ruszyła. Okazało się że to jednak jechali do nas, i się pytali ile my mamy lat. No i się zapoznaliśmy, nazywali się Bartek a ten drugi to Jasiek. No całkiem fajni byli no i aż z pod biedronki koło szkoły 3-ki do ronda i z ronda na cmentarz za nami jeździli. Potem wróciliśmy i nas odprowadzili praktycznie pod same domy i sami pojechali do domów. Trochę to było dziwne ale dobra. Nie wiem czy to w Ciechanowie jest normalne ale jeżeli tak to będę musiała się przyzwyczajać. W końcu Ciechanów to nie Białystok i są tu inni ludzie, do których zaczynam się przyzwyczajać. Dzięki Kaji i Agnieszce naprawdę polubiłam tu mieszkać, lecz to nie tylko ich zasługa, jest tych osób naprawdę wiele ! Między innymi M. A. K. E. A. E. A. A. P. P. A. P. A. M. G. B. J. F. E. ... to naprawdę tylko cześć tych osób. Dziękuję wam za to ! Zaczynam żyć na nowo i nie potrzebuję znowu zmian... .`

środa, 21 lipca 2010

`. How I love my bush on the head... .`

Hej, hej, hej!


`.Wita was biały murzyn Paffie! No to troszkie o moich wakacjach:
Gdańsk. Plaża. Temperatura przekracza 30 stopni. Ludzie zaczynają się pocić. Stęzenie kału w wodzie przekracza 10%. Ale dość o tym. Posłuchajcie o Patryku, Filipie, Kubie, Pawle... a może lepiej nie ;]
Był sobie gorący wieczór.`


`.Chyba to była środa... A co robić w taki wieczór? Idziemy na drinki ! Było kilka... Może trochę więcej. W każdym bądź razie zrobiłyśmy sobie z kumpelą konkurs. Która z nas przejdzie dalej po krawężniku. Oczywiście żadna z nas na niego nawet nie weszła. Tylko stłukłam sobie kolano. Najs. `

Na fotce możecie zobaczyć mnie w wersji `Bush`. Kocham was <33

"A my powodzianie jesteśmy i wały budować umiemy"

`. Rightness, rightness and one more time : rightness ! .`

`. Jupi ! Pati wróciła ! Jejku nareszcie będę mogła z nią sobie popisać. Ostatnio ogólnie jest nudno. Dzisiaj to już było lepiej bo spotkałam się z Asią i Edytą. Łaziłyśmy około 3 godzin, gadałyśmy sobie. Oczywiście były beki. I spotkałyśmy Agatę. Ale ona z nami była tylko pół godziny i poszła do domu, a właściwie to pojechała. Rowerem. Było strasznie gorąco i nigdzie nie było cienia. Jak to jest że jak czegoś się szuka to nie można znaleźć ? Nadal tej zagadki nie umiem rozwiązać. No i zaczęłam pisać kilka dni temu książkę o dziewczynie. Niżej można przeczytać fragment. A to wszystko dzięki Asi która powiedział że powinnam pisać książki . Napisałam już 7 rozdziałów a tu jest niecały jeden. Jak napisze całą to założę bloga i codziennie po pół rozdziału będę publikować. Mam też dzisiaj niespodziankę nr 2 ! No więc wczoraj nie napisałam noty więc dzisiaj napisała wam jako wczorajsza nota.... Patrycja ! Zwana wam jako Paffie. Heeh... Dobra na dole fragment mojej książki, może za kilka dni dam troszkę więcej ale na razie to tylko tyle. Życzę miłego czytania.`

click to zoom

Leśna dróżka, unosząca się mgła a do tego ten charakterystyczny świeży zapach… Czy to już koniec ? Czy to tylko wyobrażenie ? Dalej pustka, ciemność… Czarne pole. Jakby nic się nie wydarzyło, jakby nic nie miało się wydarzyć. Lecz strach pozostał, lęk powracał a ja dalej czułam przerażenie…
Wróćmy wspomnieniami do dnia 10 listopada 1998 roku… - do dnia mojej śmierci.
-Pobudka ! – krzyknęła moja mama. Popatrzałam na matkę zaspanymi oczami po czym przekręciłam się na drugą stronę łóżka.
- Oj, jeszcze 10 minut- Zaczęłam marudzić.
- Nie ! – powiedziała stanowczo – wstawaj bo przyniosę kubeł z wodą.
- Dobra, dobra już wstaję ! – Krzyknęłam do matki, po czym wstałam i włożyłam mięciutkie kapcie które jakimś cudem wieczorem pozostawiłam przy łóżku. Było chłodno, miałam na sobie jedynie pidżamę i kapcie. Dreszcz przeszył moje ciało, włożyłam szlafrok. Z dołu było słychać jak mama rozmawia z Royem i Nanette - moim rodzeństwem, słychać było także mojego tatę zwanego w domu Berrym. Zamknęłam okno.
- Claudia schodzisz ? – krzyknęła do mnie ponownie mama.
-Tak – powiedziałam schodząc na dół.
Usiadłam przy stole, było tam wszystko o czym tylko mogłam pomarzyć na śniadanie. Sięgnęłam po Tosta z serem, był zimny. Rozejrzałam się po kuchni, nie było tam za czysto, na ziemi leżały dwa spalone tosty i rozbite jajko które mama sprzątała rozmazując wszystko po podłodze. Roy zaczął płakać, wzięłam go na ręce by przestał,
- przestań płakać – powiedziałam półkrzykiem.
Roy umilkł na chwilkę. Posadziłam chłopca w foteliku i poszłam ubrać się w nowe ciuszki kupione wczoraj z mamą. Wyglądałam w nich ślicznie ! Błękitno – biała sukienka i lakierki wyglądały jak szyta na miarę. Radośnie zeszłam ponownie na dół by wziąć tylko drugie śniadanie i iść do szkoły. Nanette, która miała dalej do szkoły zawsze wychodziła wcześniej, tak i było tego dnia. Wzięłam plecak zarzucając go tylko na jedno ramię i wyszłam w stronę mojej szkoły.
Był zimny poranek, nie było jasno, mgła snuła się lekko nad ziemią. Powiew zimnego wiatru przyprawił mnie o dreszcz, postawiłam kołnierz mojego ulubionego płaszcza i ruszyłam przed siebie. Droga była długa i ta przerażająca ciemność, ominęłam jeziorko i mały parczek w którym nigdy nikogo nie było. Przyśpieszyłam krok, spojrzałam na zegarek, było późno.
- No nic nie zdążę ! – pomyślałam.
Szłam dalej, mijając jeszcze zamknięte sklepy i budynki mieszkalne. Minęłam stary budynek w którym znajdowała się piekarnia i zauważyłam pierwszego przechodnia...


C. D. N.




niedziela, 18 lipca 2010

`. Poke me in the belly if you love me.... .`

* Opis dnia z 17.07.2010 r. !


`. Pobudka 3 : 00 rano, wyjazd 2 godziny potem. Podróż była krótka jeżeli chodzi o czas, ale w duszy czułam jakby to były wieki. Te 2 i pół godziny cały czas bałam się że gdy tam dojedziemy znów zacznę tęsknic za Białymstokiem. Było strasznie duszno, termometr na słońcu ukazywał 42 stopnie Celsjusza więc wyobraźcie sobie jak było duszno w nagrzanym samochodzie ( były otwarte wszystkie okna ale to nic nie dawało ). Gdy wjechaliśmy do Białegostoku pokusa była niewyobrażalna więc zajechaliśmy do MacDonalda <śmiech>. Zamówiłam sobie sałatkę i frytki a reszta to co zawsze czyli cheeseburgery, cole i frytki. Hm... normalnie tradycja <śmiech>. Potem pojechaliśmy do cioci gdzie spotkałam się z Dominiką , Magdą, Karoliną i wszystkimi znajomymi, zwiedziłam Alfę i Białą i wróciłam. Kilka godzin później wyszłam z psem na spacer i znów spotkałam Magdę i Karolinę z którymi połaziłam troszkę i odprowadziłam psa. Zostaliśmy w Białym na noc.`

* Opis z dnia 18.07.2010 r. !

`. Gdy się obudziłam była 7 : 00. Wstałam by wziąć prysznic i zadbać o higienę, potem zjadłam śniadanie i pojechaliśmy do babci. Oczywiście wielkie zdziwienie bo mama powiedziała że jedziemy o 8 :00, ja zrozumiałam że wieczorem a chodziło o ranek ;( Nie zdążyłam spotkać się z Karoliną ( byłam z nią umówiona na 12 : 00 ) ale nie chciałam jej budzić i przy okazji wkurzać jej rodziców więc pojechałam bez uprzedzenia. Hm... potem myślałam co będzie, więc jeżeli się obraziłaś Karolino to przepraszam. U babci byłam po godzinie ale nie zostałam u niej bo nie chciałam. Jakoś tak. pojadę za 2 tygodnie. o godzinie 16 : 00 wyruszyliśmy do domu ( trasa miała 230 km ) oczywiście była burza i strasznie lało. Po drodze był tylko jeden postój koło 'Lidla'. Wróciłam do domu ok. 19 : 00.... .`


piątek, 16 lipca 2010

`. Great travel in small Poland... . `

`. Jutro wyjazd... Białystok - Hajnówka - Białowieża - Morze ( nie wiem dokładnie gdzie ) - Ciechanów, koniec trasy. Mam nadzieję ze wrócę do Ciecha na 3 sierpnia bo przyjeżdżać 'Feel' i chciałabym iść z dziewczynami. Już jutro przyjeżdżać 'Kasa' i nie idę bo jadę do Białego. Eh... boję się że będę się nudzić bo będzie tylko Dominika. Ale no cóż, Białystok nie jest miastem w którym kiedykolwiek się nudziłam więc jestem pewna że teraz też tak nie będzie. Nie wiem czy na blogu będą notki bo nie wiem czy będę miała dostęp do neta ale jak tylko się dostanę to opiszę zaległe noty. A dzisiejszy dzień przebiegł troszkę dziwnie. Rano była burza do ok. 12 : 00. Po burzy weszłam na GG i umówiłam się z Agnieszką. wychodziłam już z domu jak weszła Kaja, ja nie mogłam z nią iść bo byłam umówiona ale potem i tak się spotkałyśmy i gadałyśmy we trójkę, potem odprowadziłyśmy Kaję do domu i powiedziała mi że jeden chłopak powiedział coś nie miłego o moim wyglądzie. Potem poszłam do domu i pisałam z Tysią, umówiłyśmy się pod 5 ale i tak ona była pierwsza więc pode mnie podeszła. Zadzwoniłyśmy po Miśkę ale ona nie mogła więc umówiła się z nami na 19 : 00. `



`.Potem rozwalił jej się samochód i przełożyła to na 20 : 00. Poszłyśmy więc po Agatę a Miśka doszła do nas później. Łaziłyśmy wszędzie i się śmiałyśmy, oczywiście dziewczyny to co nie powiedziałam to się śmiały nawet jak nie mówiłam nic śmiesznego. Eh... trudno za nimi nadążyć. Kiedy Agata poszła już do domu to z Miśką podprowadziłyśmy Tysię i połaziłyśmy jeszcze, potem Miśka odprowadziła mnie i poszła do domu. Ja jeszcze nawet się nie spakowałam na jutrzejszy wyjazd więc zaraz zacznę to robić. Nie wiem co założyć, ale zapewne sukienkę w kwiatki lub tunikę i spodnie. hm... jeszcze muszę nad tym pomyśleć, chodź tak naprawdę zdaję sobie sprawę że zostało mało czasy. `

`. Nota dedykowana dwóm osobom które zraniłam, przepraszam R . i K . ... .`

czwartek, 15 lipca 2010

`. My birthday - that is how I spent the day... . `

`. Hm... jakby tu opisać dzień ? Był zarówno piękny jak i okropny. Kinga, nie chciałam żeby tak to się skończyło. Nie wiedziałam że tak to wszystko się potoczy i żałuję tego. Rano popłakałam się, bo wy przecież się kochacie. Jedno mówi że kocha drugie, a jednak jesteście w kłótni i to prze ze mnie... Przepraszam was za to... Możecie mieć mnie w dupie ale proszę pogódźcie się ! Dzisiaj próbowałam z tobą gadać ale nic to nie przyniosło. Więc daje Ci czas żebyś wszystko przemyślała i zrozumiała że nie warto przez znajomą łamać sobie i komuś serce. Dzisiaj to dopiero zrozumiałam, ale jak to się mówi człowiek uczy się na błędach. Szkoda że ja nauczyłam się tego na was... Naprawdę zdaję sobie z tego sprawę i żałuję. Chętnie cofnęłabym czas.... Ale nie potrafię... .`


Co do dzisiejszego dnia to nie wyobrażałabym sobie tego tak. To jedyny dzień w roku w którym wiedziałam że nikt nie będzie się mnie czepiać ani mieć do mnie pretensje. W końcu 15 lipca to moje urodziny. Niestety ten dzień tak nie minął bo zrobiłam coś czego żałuję ;[ Ale potem poszłam do Kaji i było już lepiej. Jejku jak ona się śmieje ;] Teraz znowu jest mi głupio, i tak wiem, że dobrze mi tak. Sama sobie zdaje z tego sprawę. Wróciłam do domu i przefarbowałam włosy na 'czekoladowy' ale praktycznie tego nie widać ;[ Jutro już ostateczna decyzja co biorę do Białego i do babci. A w sobotę rano wyjazd, pewnie pobudka będzie o 3 : 00 w nocy bo na 7 : 00 chcemy być. Zostaniemy w Białym kilka dni a potem jadę do babci i zostaję na 2 tygodnie. Potem wracam. Aham i sorrki że nie opisałam wczoraj notki ale nie było nic ciekawego. Więc teraz idę z Anią na rolki i wrócę wieczorkiem.... .`


wtorek, 13 lipca 2010

`. Don't be afraid to find happiness even, if you had to search grains of sand for him on the beach... . ?

`. Śliczny dzień... Żeby wszystkie moje dni wyglądały tak samo. Chodź gdyby było tak samo codziennie to nie mielibyśmy radości z tych dni które teraz nazywamy 'szczęśliwymi' bądź 'wyjątkowymi'. W ciągu kilku dni moje życie zmieniło się nie do poznania. Myślę nawet o przełożeniu wyjazdu do Białego bo zaczynam czuć że jest mi tu naprawdę dobrze. Nic nie wróci mi już dawnych lat, a gdybym nawet wróciła do Białego nic nie zwróciło by mi tych 2 lat które przebyłam w Ciechu... Ogólnie to od rana do godziny 9 : 30 nic się nie działo, bo potem wyszłam w stronę szkoły by spotkać się z Tysią. Na ok. 10 : 00 byłam już pod szkołą. Akurat w tym samym czasie doszła Tysia i poszłyśmy na miasto.`


`. Chodziłyśmy długi czas ( ok. 3 godzin ) Może i wydaje się krótko ale czas strasznie na tym upale się ciągną. Potem poszłyśmy do mnie i doszła Kaja, a przy okazji napisała Michalina i pytała się czy wyjdę. Ale jednak nie spotkałyśmy się z nią bo chyba pojechała do mamy < ? > . Potem poszłyśmy z Tysią i Kają do sklepu i nudziło się nam więc Kaja zadzwoniła po chłopaków ( tajne jakich ^^ ) i spotkaliśmy się pod zamkiem. Oczywiście było fajnie. Potem Kaja z jednym z chłopaków gadali o czymś co mnie rozbawiło <śmiech>. Ale jest już dobrze. Potem podprowadziliśmy ich na basen i wróciłyśmy do domów, znaczy ona wróciła, bo ja nie. Grałam jeszcze z chłopakami w piłkę i przy okazji pogodziłam się z Kingą. Miałyśmy sobie do pogadania i przez tą nieuwagę strzelili nam dwa gole. Potem wróciłam do domu. Wiem tylko że jeżeli nie pojadę w te sobotę do Białego to pójdę na koncert z wami. Będzie na pewno świetnie.... .`


`. Notka dedykowana dwóm osobom.. Czyli T . i P . o której nie zapomniałam ! Wracaj szybko P . ! .`

poniedziałek, 12 lipca 2010

`. Day after day, I love you more and more... .`

`. Hm... Ładny,prosty dzień ale miał w sobie to coś czego nie da opisać... Było jasno gdy się obudziłam, przez okno słyszałam samochody i rowery zmierzające donikąd. Teraz wiem że była to tylko moja wyobraźnia ale przez chwilkę poczułam się jak bym leżała w moim łóżku i właśnie przebudziła się w swoim pokoju w Białymstoku. Samochody i rowery, były tylko moją wyobraźnią. Ale nie narzekam. Od razu wstałam uśmiechnięta i pełna życia. Usiadłam na moim krześle koło biurka i zalogowałam się na GG. Było sporo ludzi i oczywiście skargi że nie ma notki z 10 lipca. Ludzie notka z 10 lipca jest jako pierwsza część w notce z 11 lipca. Z jednej strony byłam wściekła a z drugiej cieszę się że nie pisze pamiętnika na marne. To był już drugi plus w tym dniu. Było strasznie gorąco, otworzyłam balkon ale było jeszcze gorzej. Położyłam się na łóżku i leżałam aż moje ciało ochłonęło trochę. W pewnej chwili zamarzyłam się, ale nie pamiętam o czym myślałam, byłam strasznie zadowolona ze jest taki śliczny dzień. Tyle wiem... .`


`. O godzinie ok. 12 : 00 już pisałam z 4 osobami. Między innymi Kają i Martyną. Nie zdradzę o czym pisałyśmy. Ale to też był mały plusik tyczący dzisiejszego dnia. Umówiłam się z Martyną jutro na miasto. Spotkamy się o 10 : 00, ona wie gdzie. Gdy wrócę spotkam się z Kają i pójdziemy sobie połazić tak jak dzisiaj, może na zamek ? Kto wie gdzie nas nogi poniosą <śmiech>. A właśnie przy okazji chciałam się spytać czy gdy będę w takich nawiasach <> pisała reakcje takie jak np.: <śmiech>, ... To czy nie będzie wam przeszkadzać ? Dobrze wracając do dzisiejszego dnia. Z Kają byłam wszędzie ale większość czasu byłyśmy na zamku. Było super i śmiałyśmy się prawie cały czas. Aj Kaja ! Z tobą to beeeki odchodzą. Potem odprowadziłam Kaję ( ok. 22 : 00 ) i połaziłam jeszcze z Anią do godziny ok. 23 :00. Teraz piszę notkę ( 23 : 54 ) A za chwilkę idę spać ok. 00 : 00 żeby przebudzić się o 6 : 00 rano i znów zacząć dzień... .`


`. Notka dedykowana dla K . ;* Ta osoba wie o kogo chodzi... .`

niedziela, 11 lipca 2010

`. To finish the time tiring the day... . `

`. No więc na początek to chciałam was przeprosić że nie było wczoraj notki ale nic ciekawego się nie działo a poza tym to byłam zmęczona i poszłam spać. No więc dnia wczorajszego do godziny 19 : 30 nic się ciekawego nie działo bo byłam w domu potem przeszła po mnie Kaja i poszły pod zamek. Tam spotkałyśmy chłopaków i oczywiście popisy ale było przynajmniej śmiesznie. Potem wróciłyśmy do domu. Ok. 23 : 00 .`


`. Dnia dzisiejszego było podobnie. Wyszłam o godzinie 19 : 00 i poszłam z Kają pod zamek. Oczywiście musiałyśmy spotkać chłopaków ;/Ale nie było tak fajnie jak wczoraj i jestem wk*rwiona, wiesz za co Kaja ! Eh.. szkoda gadać. Potem zaszłyśmy jeszcze na basen, ale nie żeby się pokapać, a z basenu prosto do domu .`

piątek, 9 lipca 2010

`. Very funny day with the very funny friend.... `

`. Dzień generalnie zaczął się nudny... Ale wszystko się zmieniło gdy dostałam zaproszenie do babci na 'babciną' herbatę. Długo gadałyśmy dosłownie o wszystkim, potem wybrałam się z nią na cmentarz do mojego dziadka taty stryja... tak wiem poplątane strasznie ale nie ważne. Zmarł on w 1989 roku. Posprzątałyśmy tam i wróciłyśmy do domu. Po powrocie zostałam zaproszona przez Kaję pod Zamek .`

zamek, mazowsze, ciechanów, łydynia

`. Nic ciekawego tam raczej nie było więc poszłyśmy na frytki i kebaba ( ja frytki a Kaja kebaba ) ponieważ jestem wegetarianką nie mogłam sobie pozwolić na kebaba. Gdy wychodziłyśmy już do domu spotkałyśmy Asie i Anie i zostałyśmy dłużej. Oczywiście odchodziły beki ale że mnie zżerały mnie komary wróciłyśmy do domu ok. 22 i jutro tez mamy zamiar się wybrać ;] Mam nadzieję że będzie tak samo fajnie a może i lepiej ! .`

czwartek, 8 lipca 2010

`. I have you whore in the ass... ! .`

`. Dzisiaj jest chyba najgorszy dzień jaki mógł mnie spotkać. Tylko Asia wie o co chodzi i może jeszcze jedna osoba... I wiecie co mam go w dupie ! On i tak woli inną... Trochę szkoda ale jak pisałam już, nie steruję czyimiś uczuciami. Chciałabym żeby napisał, zapewne nie napisze. Chciałabym z nim porozmawiać, ale tak jak kiedyś, gdy byliśmy jeszcze dziećmi. Jestem strasznie wkurzona a to w szczególności dlatego że pozwoliłam zdradzić swoje uczucia. Nie wiem jak to zrobiłam, nie wiem kiedy ale on wie.... Jeżeli czytacie pamiętnik to dajcie mi znać bo chyba go zawieszę z powodu małej ilości czytelników... .`





`. Może powoli zacznę żałować,

ze ta historia kiedykolwiek miała miejsce ?

Może będę dziękowała sobie,

że tak mało się starałam,

że tak słabo walczyłam... ?

A może czas udowodni mi,

że robiłam i tak za dużo... ? .`



środa, 7 lipca 2010

`. I took my love down to violet hill, where we sat in snow... .`

`. Dzisiaj ogólnie był nudny dzień z rana miałam iść z Kają na basen ale nie poszłyśmy, właściwie to nie wiem dlaczego. Już wczoraj miałyśmy iść bo kupiłyśmy sobie nowe stroje ale było już a późno. Więc siedziałam cały dzień w domu, no tak właściwie to nie cały bo o godzinie 18:30 zadzwoniła Ewa żebym wyszła.`


`. Wyszłam i łaziłyśmy sobie dosłownie wszędzie. O godzinie 20:30 wróciłam do domu i na GG napisała Kaja żebyśmy się przeszły pod zamek zobaczyć co tam się dzieję ale jednak się nie wybrałyśmy... Jak ktoś wie co się dzieje pod zamkiem to napiszcie bo coś się tam rozkładali ostatnio xd .`


`. PS.: Do Piotrka wiem że pisze się dopóki ale ja wole pisać puki... ;P .`

wtorek, 6 lipca 2010

`. Fuck! I love you, walk I know that I cannot have you.... ` = Bonus ;*

`. Taak, sądząc po tytule wiecie że jestem zakochana. Niestety to jest wiadomo jednej osobie, znaczy jednej osobie oprócz mnie i raczej nie będę rozgadywać tego na prawo i lewo. Większość z was i tak go nie zna. Nie jest z Ciechanowa lecz udało mi się go poznać i chodź na początku nie przepadałam za nim zbytnio okazało się że coś jednak do niego czuję... To okropne uczucie gdy wiem że raczej nic z tego nie będzie. Nie mam pojęcia co on do mnie czuje i czy wg coś czuje, nie mam władzy nad chłopakami i nad ich uczuciami i nie poruszam ludźmi jak marionetkami... .`


`.Przez niego nie mogę jeść, spać ani normalnie funkcjonować. Mam tylko czas by zastanowić się czy powiedzieć mu co naprawdę czuje, boję się że on mnie wyśmieje ale z drugiej strony to on taki nie jest i będę miała ulgę na sercu... Jejku on jest taki sympatyczny, miły i nigdy gdy ze mną pisze nie odchodzi od komputera puki się ze mną nie pożegna. Jest ładny i ma w sobie to 'coś' jest wprost idealny... .`

`. Really then again changes? Certainly to better... .`

`. Prawdopodobnie się przeprowadzam. Nic nie jest pewne ale chciałabym wrócić do prawdziwego 'domu'. W następną sobotę jadę do Białegostoku. Jadę z rodzicami, z jednej strony się cieszę bo mój tata pójdzie tam do dawnego zakładu pracy i będzie dopytywał się do pracy. Jeżeli ją dostanie, wracamy jeżeli nie, zostaniemy tutaj a z drugiej strony to jakoś dziwnie że jadę z rodzicami. Mój tata ma dobrze płatną pracę ale poprosiłam go żebyśmy wrócili do Białegostoku bo tu złe się czuję.`


`.Ciechanów jest pięknym miastem i pokochałam je jako miasto, ale ludzie tutaj chodzą naburmuszenie, wszystkiego się czepiają i nie są dla mnie mili, nie mówię tutaj o wszystkich ludziach w Ciechanowie. Większość jest naprawdę wspaniała. Moje przyjaciółki ( Ewa i Kaja ) próbują mnie przekonać że tu też jest fajnie ale ja za bardzo teskie za Białymstokiem. Gdybym się przeprowadziła będzie mi brakować Ciechanowa, będzie mi brakować słońca które ogrzewać chłodne uliczki Ciechanowa i które przyprawiają mnie o uśmiech, rzekę która nigdy nie odwraca się za siebie a nawet wiatr który tutaj kocham.... Zauważywszy ze wszystko zależy tylko od ludzi którzy mnie otaczają... .`

poniedziałek, 5 lipca 2010

`. Consecutive hopeless day without you loved.... `

`. Kolejny, super beznadziejny dzień bez was trwa wieki... Próbowałam zapomnieć ale nie potrafię. Próbowałam znaleźć sobie zajęcie... Nie znalazłam. Aż w końcu zaczęłam wbiegać i szukać szczęścia w moim własnym świecie. Jutro rano Filip wyjeżdża do Nowego York'u i go nie będzie do końca wakacji. `





`.A dzisiaj rano, miałam jechać z Agnieszką i być może Ewą ( pisze może bo nie powiedziała ostatecznie że jedzie ) do stadniny konnej. Miałyśmy tam jechać bo miałam sprawę z Agnieszką. Ale Aga wywaliła się ostatnio i zdarła sobie kolano i nie może go jeszcze zginać. Więc nie pojechaliśmy. A ja siedzę na komputerze i się nudzę. Czekam aż na GG wejdzie Asia i pogadamy sobie o wspomnieniach z przed 2 lat... .`

niedziela, 4 lipca 2010

`.It is sometimes worthwhile coming back to the past... .`

`. Wczoraj ok. godziny 23:00 dostałam przesympatyczną wiadomość od mojej przyjaciółki Asi z Białegostoku. Pisanie z nią sprawiło mi ogromną przyjemność gdyż nie utrzymywałam z nią kontaktów aż przez 2 lata. Przypomniałam sobie jak to było mieszkać w Białymstoku. Przypomniałam sobie dlaczego aż tak bardzo tęsknie za tym miejscem i dlaczego pragnę tam wrócić... Przypomniałam sobie jak spędzałam czas z przyjaciółmi, przypomniałam sobie o Filipie, o którym całkiem zapomniałam a w jednej chwili przed oczami stanęły mi wspomnienia z dawnych lat... .`



`.Tak strasznie za wami tęsknie ! To jest potężniejsze ode mnie nie potrafię nad tym zapanować... To nie była zwykła przyjaźń. O was mogłam powiedzieć rodzeństwo... Razem się wychowywaliśmy i przyjaźniliśmy, znaliśmy wszystkie swoje tajemnice... Lecz los musiał wszystko zniszczyć... .`

sobota, 3 lipca 2010

`.Holiday to start the time ... .`

`. Uf... Upał a do tego dzisiaj obchodzony jest dzień Kupały inaczej Kupalnocka :) Właśnie się na nią szykuję, podobno ma być super ! Ale jak będzie to już ja osądzę Więc wybieram się tam z Agnieszką, troszkę mi mama nie pozwala ale będzie dobrze... Umówiłam się pod 'marketem' o 16:00 ale nie zdążyłam wysuszyć włosów więc przeciągnęłam to na 17:00 gdy już wszystko się zacznie. `


`. Na początek przejdziemy się i zobaczymy co tam jest a dopiero potem zdecydujemy czy zostajemy czy wracamy do domu. Patrycja ( znana wam jako Paffie ) niestety pakuje się bo wyjeżdża na 2 tygodnie i nie może iść z nami, strasznie mi z tego powodu smutno ale cóż trzeba się poświecić i iść we dwójkę. Na pewno będzie strasznie śmiesznie i znów brzuch będzie mnie bolał ze śmiechu... .`




piątek, 2 lipca 2010

`. Today, tomorrow.... Forever ! .`

`. Siema wszystkim! Dziś pisze dla was Paffie.! .`


`.No więc tak: Przyjechałam, ale oczywiście naszej Klaudii nie było. ( ja cię kiedyś dorwę ! ) Więc musiałam czekać. Potem był spacer. Długi spacer. Żar lał się z nieba. Spragnione w końcu doszłyśmy do domu cioci. Poczęstowała nas `lodami` i poszłyśmy dalej. ( lody te były zrobione z soku kaktusowego. Tak se normalnie, legalnie zamrożone ).`



`.Czekała nas podróż nad rzekę. Gdy wreszcie doszłyśmy okazało się, że kąpią się tam jacyś ludzie. Wściekłe musiałyśmy iść na pola. I była sesja. Najpierw problem, bo Klaudia nie chciała założy butów na obcasie. Ale mi problem. Phi. Ale się udało. Pstryknęłam jej parę fotek (jedną z nich możecie zobaczyć). W drodze powrotnej Klaudia uplotła mi wianek z chabrów. Podkreśla mój kolor oczu ;) To był mój powrót do przeszłości. Właśnie w nim siedzę i znów czuję się jakbym miała 7 lat i beztrosko biegała po polach u cioci... .`

`.Pisała dla was Paffie prosto z Boston Massachusetts ;].`


`.PS: Pozdro dla Mietka z rodziną! I fajnych chłopaków z samochodu! ;*.`

czwartek, 1 lipca 2010

`.Beginnings are difficult... . ` < 3 3

`. Cześć . ! <33

`. Dzisiaj jest pierwszy dzień który będę opisywać w moim pamiętniku blogowym.. No więc obudziłam się ok. 3:00 rano i oczywiście strasznie się wystraszyłam bo oglądałam przed snem film o zjawiskach paranormalnych. Wstałam więc z łóżka i poszłam zrobić sobie kakao. `


`.Nie bój się tego, o czym myślisz .`


`.Niedługo po tym poszłam zasnąć i nie pamiętam o której zasnęłam ale obudziłam się o 9:20. Poszłam wziąć prysznic i zjadłam śniadanie. W czasie śniadania dostałam ok. 4 telefonów z tekstem 'czy wyjdę', byłam już umówiona więc odmawiałam. Ok. godziny 10 pojechałam kuzynką Agatą do galerii handlowej kupić strój kąpielowy i kilka innych bardzo 'potrzebnych' rzeczy xD Później wróciłam do domu i siedziałam na komputerze dłuuugi czas pisząc książkę :).`