piątek, 23 lipca 2010

`. Because the life isn't strewn with chips... .`

`. Zwałowy dzień. Z rana nic się nie działo. Rano chciałam iść na dwór i zajść po Agnieszkę ale jednak się rozmyśliłam twierdząc że śpi. O godzinie 15 : 30 pojechałam z tatą na zakupy a gdy wróciłam przyjechała Pati ( znana wam jako Paffie ) i poszłyśmy na spacer. Kierowałam w stronę marketu bo byłam umówiona z koleżanką, Pati o tym nie wiedziała bo by się nie zgodziła. Więc kiedy Agnieszka podeszła to wtedy Pati wyciągnęła rękę żeby się zapoznać, ja złapałam obie za nadgarstki i powiedziałam im że one się znają. Chodziły razem do zerówki i pierwszej klasy.`


`.No ale Pati za wszelką cenę nie mogła sobie przypomnieć Agnieszki. Potem dała sobie spokój. O 19 : 00 Pati poszła na jakieś spotkanie w szkole tańca. Ja wtedy z Agnieszką poszłyśmy na spacer, do parku a potem na stary cmentarz. Wszyscy mówią że tam jest tak strasznie a mnie tylko raz przeszły drgawki. Jak ktoś chce wiedzieć w jakiej to było sytuacji to pisać albo po prostu pytać. Potem poszłyśmy na te 'cóś' na czym była Pati. Nie wiem dokładnie co to było, ale grali tam w twistera i tańczyli. Coś takiego jak zabawa. Wszystko trwało do północy, ja stamtąd wyszłam około 22 : 30. Jutro jadę do Niestumia na kilka godzin z Agnieszką. Hehe. Pewnie też będzie fajnie. No przynajmniej mam taką nadzieję.`



Brak komentarzy: